Zróżnicowana i zbilansowana dieta wg Wojciecha Kosowskiego
Artykuł 5:
Zróżnicowana i zbilansowana dieta wg Wojciecha Kosowskiego, czyli „Dieta Mistrzowska”.
Wiele osób pyta się mnie czy stosuje jakąś specjalną dietę. W odpowiedzi pozwoliłem sobie napisać skromny artykuł.
Nie stosuje jakiejś specjalistycznej diety, ani diety z wyliczonymi dokładnie posiłkami i kaloriami jak w przypadku kulturystów.
Posiłki i ich układanie w przeciągu dnia i tygodnia są raczej spontaniczne. Wiem natomiast jako sportowiec najwyższej klasy i absolwent AWF, co jeść aby być zdrowym i silnym.
Genetycznie mam dobrą przemianę materii i jestem typem ektomorfika (sylwetka szczupła), więc moja dieta nie jest nastawiona na redukcje wagi. Jedynym więc kryterium doboru potraw (po za ścisłym okresem startowym), jest dobre samopoczucie, zdrowie i witalność.
Moja waga na co dzień wynosi 77-79 kg. W okresie startowym 76,6-77 kg, które zbijam do 75 w dniu ważenia przed walką. Poziom tkanki tłuszczowej wynosił u mnie podczas badania 4,5-5% (gdzie norma to 14,9-19%, a idealna sylwetka 10,8-14,9%), czyli mam naturalnie niski poziom tkanki tł., czy nawet dużo poniżej normy.
Do niedawna jadłem wszystko co mi smakuje. Nie ograniczałem słodyczy, węglowodanów złożonych, napojów słodzonych, pizzy, fast foodów itp. Nie przeszkadzało to mi natomiast (dzięki ciężkim treningom), w zdobywaniu największych trofeów i utrzymaniu znakomitej rzeźby ciała. Jakiś czas temu zacząłem trochę bardziej skrupulatnie dobierać potrawy, kierując się ich wartościami odżywczymi. W skrócie przedstawię podstawowe kanony mojego żywienia.
Nie palę papierosów, alkoholu prawie wcale nie spożywam (tj. nie pije wódki, ani napojów i drinków sporządzanych na mocnych alkoholach). Do obiadu przeważnie wypijam kieliszek czerwonego wytrawnego wina (artykuł Wina wybrane i wyselekcjonowane przez Wojciecha Kosowskiego). Czasem wypije jedno dobre piwo.
Śniadania, kolacje:
- Powoli zamieniam białe pieczywo na ciemne (głównie chleb razowy, staropolski). Od niedawna ograniczam pączki, drożdżówki (których jadłem dużo)
- Jem raczej dużo jajek, ok. dwa dziennie. Zacząłem zwracać uwagę by były to jajka ze znacznikiem ‘O’ lub ‘1’ czyli jajka ekologiczne lub z wolnego wybiegu, a nie jak kiedyś ‘3’ czyli klatkowe. Jak jest tylko okazja, to kupuje jajka z gospodarstwa.
- Pije mleko 3,2 lub 2%. Nie kupuje mleka UHT, tylko "świeże" pasteryzowane. Choć jeszcze lepsze było by mleko wiejskie, ale w mieście ciężko o takie.
- Jeśli mam czas to jem zupy mleczne typu owsianka, kasza manna. Jeśli mniej, to mleko z płatkami typu musli. Odstawiłem pomału natomiast słodkie płatki czekoladowe, które lubiłem.
- Spożywam nabiały; ser biały tłusty, ser żółty, śmietana 18% lub 12%, kefiry, maślanki. Nie spożywam jogurtów słodzonych.
- Pieczywo smaruje masłem (musi to być tłuszcz mleczny zwierzęcy). Jem masło Ekstra 82% tłuszczu lub Śmietankowe (inna nazwa "stołowe") 73% tłuszczu. Nie jadam margaryn (czyli utwardzony tłuszcz roślinny). Chcąc kupić masło extra, należy się wystrzegać podróbek.. czyli niby ekstra, ale z dodatkiem margaryny m.in. ekstra pomorskie, ekstra śmietankowe, ekstra jakieś tam..
- Nie spożywam wędlin. Wędliny w większości mają w sobie niską zawartość mięsa w sobie, bo są oszukiwane. I tak często kupując szynkę czy np. polędwice sopocką, okazuje się, że zawartość mięsa to np. 50 %. Reszta to sztuczne ulepszacze, konserwanty, czy glony morskie, itp
- Nie jem też parówek, serdelków, kiełbasek, pasztetów itp., czyli wszystkiego co można przy produkcji zepsuć lub dodać jakieś świństwo
- Jako przystawki, czy dodatki do śniadań i kolacji jem tatar (mielone mięso wołowe), pieczone mięsa np. szynka, schab, carpaccio (surowe plasterki polędwicy wołowej)
- Jem też tuńczyka (w sosie własnym).
Obiady
- Jako dodatek do mięs obiadowych jem głownie (w nie dużych ilościach) ryż, makaron, kasze gryczaną, rzadziej ziemniaki
- Jakieś dwa lata temu zacząłem jeść głównie mięso wołowe, w zamian wcześniej jedzonej wieprzowiny i kurczaków. Oprócz wołowiny na stole może być cielęcina. Czasem jem np. polędwiczki wieprzowe, schab. Odstawiłem właściwie zupełnie spożywaną kiedyś regularnie, pierś z kurczaka (jako że kurczaki produkowane są masowo i żywione antybiotykami i hormonami). Jako mięsa jem też: indyk, perliczka, królik, dzik, jeleń
- Jem zupy warzywne; pomidorowa, ogórkowa, kapuśniak itp. Rosół robiony jest również, nie na kurczaku, a innych podobnych mięsach (indyk, kaczka, gęś, królik)
- W piątek jako dzień postny jem rybę np. pstrąg (dawno już zrezygnowałem z popularnych mintaji, pang itp). Jem też owoce morza czy co jakiś czas zupę krewetkową 'tom yum'
- Co jakiś czas w menu niedzielnego obiadu powinien być stek z polędwicy wołowej. Uważam, że jest to najbardziej wartościowe mięso
- Jem też dużo warzyw; pomidor (w okresie letnim), szparagi, cebula, czosnek, marchew, biała kapusta, kapusta kiszona itp.
Napoje
- Piję kawę (do dwóch dziennie, np. mocniejsza rano, lżejsza na wieczór gdy mam coś wykonać). Piję też kawy zbożowe anatol, inka. Nie piajm już napojów kofeinowych typu red bull. Najlepszym stymulantem jest dla mnie jednak kawa.
- Piję dużo herbat, głównie czarne, ale też zielone, białe i inne parzone zioła. Przestawiam się z herbat w torebkach, na sypane długo-liściaste, parzone w imbryku
- Pomału rezygnuje z cukru białego do słodzenia kawy i herbaty (cukier biały nic nie daje, a są to tylko puste kalorie).
- Czasem do słodzenia używam miodu np. do herbaty. Kawę słodzę niecałą łyżeczką (wcześniej były to dwie)
- Pije dużo soków 100% (jabłkowy, pomarańczowy, czarna porzeczka- nektar), pomidorowy.
- Odstawiłem colę, fantę i słodkie napoje (które lubiłem), ze względu na to, że są niewartościowe
Słodycze, desery
- Jem m. in. ciemną, gorzką czekoladę, ciastka owsiane i inne ciastka kruche, żelki haribo (zawierają żelatynę, dobrą na stawy, więzadła). Z innych słodyczy staram się rezygnować, gdyż jadłem ich naprawdę duże ilości. Nie szkodzą mi w utrzymaniu dobrej formy, ale też nie mają pozytywnych wartości dla organizmu.
- Spożywam dużo miodu. Przyzwyczaiłem się głównie do miodu gryczanego. Lubię też lipowy, spadziowy, rzepakowy (np. do smarowania zamiast nutelli)
- Jem owoce: W całym roku pomarańcze, mandarynki, ananasy i sezonowo truskawki, maliny, śliwki itd.
Reasumując, dieta ta, polegająca na spożywaniu dużych ilości mięsa wołowego, nabiału, jajek i miodu nazwana została przeze mnie (dla odróżnienia od wielu innych dostępnych, różnych diet) dietą wg Kosowskiego. Inna nazwa to „Dieta Kosowskiego” lub „Dieta Mistrzowska”. Nie jest ona zgodna z współczesnym kanonem jedzenia, czyli „piramidą żywienia”. W piramidzie takiej najwięcej powinno się spożywać produktów zbożowych i tłuszczów roślinnych (dół piramidy). Następnie warzywa i owoce, potem ryby i owoce morza, następnie nabiał, drób, jajka; na końcu (czyli najmniej, góra piramidy) mięso czerwone, słodycze. W mojej diecie mięso czerwone zajmuje ważny element, ograniczam natomiast tłuszcze roślinne i węglowodany złożone (ziemniaki, kasze, ryż, makarony, pieczywo).
Moja intuicja w dobieraniu potraw, nawet gdy nie trzymałem żadnego reżimu, pozwalała mi zawsze cieszysz się dobrą sylwetką.
No, ale ważniejsze od sylwetki (która jest efektem ubocznym ciężkich treningów), są najwyższe wyniki sportowe, które przemawiają za słusznością mojego żywienia. Przy dobieraniu potraw, należy pamiętać, że taniej nie znaczy lepiej. Dobrze się żywiąc, inwestujemy w siebie i zdrowie. Posiłki to "paliwo" dla naszego organizmu.
Polecam
Wojciech Kosowski