Psychologia tłumu w ratownictwie
„Psychologia tłumu w ratownictwie” 2002 r.
(praca dodatkowa na stopień Ratownika Wodnego w Pałacu Młodzieży, dla ŚRODOWISKOWEGO WARSZAWSKIEGO WOPR)
Z psychologicznego punktu widzenia tłum to zbiorowisko jakichkolwiek, często przypadkowych jednostek. Zbiorowisko takie w większości przypadków jest zupełnie niezależne od przypadku, który je zgromadził. Przy zbiegu pewnych okoliczności i tylko w tych okolicznościach, zbiorowość ludzi nabiera zupełnie nowych właściwości, różnych od tych jakie posiadają poszczególne jednostki, składające się w danym przypadku w tłum. W tłumie zanika świadomość własnej odrębności, uczucia i myśli wszystkich jednostek mają jeden tylko kierunek. Powstaje jakby zbiorowa dusza i chociaż jej istnienie jest bez wątpienia krótkie, to jednak posiada ona cechy nadzwyczaj wyraźne. Zbiorowość ludzka wówczas to tłum psychologiczny, tworzy on jednak zbiorową istotę, którą rządzi prawo jedności umysłowej tłumów. Zbiór jednostek posiada cechy, dzięki którym zaliczamy go do zorganizowanego tłumu. Cechy te występują tylko w określonych okolicznościach. Nie można mówić o tłumie psychologicznym, gdy w jakimś miejscu publicznym zgromadzi się przypadkowo znaczna ilość osób bez żadnego określonego celu. Specyficzne właściwości tłumu otrzymuje ów tłum, dopiero pod wpływem pewnych podniet, zdarzeń, zjawisk, katastrof czy wypadków.
Zanikanie świadomości własnego „ Ja” u poszczególnych osób i poddanie myśli i uczyć pewnemu kierunkowi – oto pierwsza cecha organizującego się tłumu. Cecha ta występuje niezależnie od liczby osób zgromadzonych w pewnym miejscu.
Z powstawaniem tłumu psychologicznego łączy się nabycie przezeń pewnych przejściowych cech ogólnych. Do tych cech ogólnych dołączają cechy specyficzne i zmienne w zależności od elementów z których składa się tłum.
W tłumie w większości zaobserwowanych przypadków zauważamy zanik indywidualności, tłum staje się nieświadomy. Obserwujemy zanik życia umysłowego i przewagę życia nerwowego, obniżenie poziomu inteligencji i zupełne przekształcanie uczuć. Polega ona na zamianie uczuć na gorsze albo na lepsze u jednostek tworzących tłum. Oznacza to zdolność do czynów zarówno bohaterskich jak i zbrodniczych.
Już prawie 100 lat temu, Gustaw le Bon zauważył, iż ( cyt. „ W duszy zbiorowej zacierają się umysłowe właściwości jednostek oraz ich indywidualność. Różnorodność stapia w jednorodność, a decydującą rolę odgrywają cechy nieświadome. Każda decyzja podjęta w sprawach ogółu przez zgromadzenie osób wybitnych, ale pracujących w różnych zawodach nie stoi wyżej od decyzji grupy przeciętnych głupców, w zgromadzeniu bowiem główną rolę odgrywają tylko zwyczajne cechy, które posiada każdy człowiek. Tłum to nagromadzenie miernoty, nigdy zaś inteligencji”. Nie można być wybitną, niezależna jednostką ulegając emocjom tłumu. Jednostka, lub mała grupa, która ma możliwość utrzymania i przekonania innych co do słuszności własnych postaw jeśli tylko jest konsekwentna i spójna w prezentowaniu swoich poglądów.
W ratownictwie znaczące dla poszkodowanej osoby i też ratownika są powstające w tłumie tak zwane: efekt widza, kumulacja ignorancji oraz rozproszenie odpowiedzialności.
- Efekt widza jest to zależność polegająca na tym, że im więcej jest świadków nagłego wypadku, tym mniejsza istnieje szansa, że ktokolwiek z nich podejmie interwencję (akcję).
- Z samej definicji nagłego wypadku wynika, że jest to niespodziewane i nie do końca oczywiste zdarzenie, stąd jego świadkowie wpadają w bezruch i niepewnie obserwują sytuacje, aby stwierdzić ostatecznie, co takiego się dzieje. Przypatrując się jeden drugiemu, widzowie stwierdzają, że nikt nie podejmuje żadnych działań. Zjawisko nazwane zostało stanem kumulacji ignorancji i najogólniej mówiąc, polega na wzajemnym wprowadzaniu się w błąd, gdy na podstawie braku widocznych reakcji i oznak niepokoju ze strony świadków obserwujący dochodzą do przekonania, że sytuacja nie jest groźna i nie wymaga interwencji.
- Co się dzieje, gdy świadków nagłego wypadku jest wielu? Pojawia się wówczas zjawisko rozproszenia odpowiedzialności. Ponieważ są obecni inni ludzie, jednostka traci silne poczucie osobistej odpowiedzialności za rozwój wypadków. Pomagając możemy być narażeni na niebezpieczeństwo lub wyjść na idiotów, reagując przesadnie na nieistotny bodziec. Dlaczego mamy wystawić się na takie koszty, skoro obecnych jest wiele innych osób, które mogłyby przyjść ofierze wypadku z pomocą. Ponieważ każdy czuje w ten sam sposób, w rezultacie więc żaden obserwator nie wykazuje chęci do pomocy. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy gdy nie wiadomo, czy ktoś inny podjął już interwencję.
Tak więc gdy zaistnieje jakiś wypadek – ktoś zaczyna tonąć zaraz zbiera się tłum w którym każdy chce obserwować przebieg wydarzeń. Nikt na ogół nie poczuwa się do udzielenia pomocy, bo przecież jest tyle innych osób.
Rada dla ratownika: (np. w przypadku tonięcia grupowego) Jeśli sam nie możesz udzielić pomocy, bądź też potrzebujesz pomocy, zwróć się o tę pomoc do konkretnej osoby, a nie bezosobowo do tłumu. Zrób to zdecydowanie i kieruj się do jednostki personalnie np.:” Niech Pan , tak ten Pan w niebieskiej koszuli, pomoże mi”, „ Proszę Panią o wezwanie..( policji, pogotowia itp.). Taka osoba w tłumie przez bezpośrednio do niej skierowaną prośbę czy też żądanie pomocy, zostaje „wyrwana” z tłumu i staje się odrębną jednostką, zaczyna myśleć i działać racjonalnie.
Do podjęcia przez jednostkę decyzji o przyjściu z pomocą konieczne jest spełnienie pięciu warunków: potencjalny wybawca musi zauważyć zdarzenie, zinterpretować je jako nagły wypadek, zaakceptować swoją odpowiedzialność za dalszy rozwój sytuacji, wiedzieć jak pomóc, zrealizować zamierzoną pomoc.
Często o powodzeniu akcji ratunkowej decyduje zdecydowane działanie jednostek z tłumu.
Zbierający się podczas wypadku na kąpielisku tłum gapiów jest dla ratownika dodatkowym utrudnieniem. Nie damy sobie przecież wejść na głowę, ale każdy chce być jak najbliżej. Nie możemy oczywiście zostawić ratowanego po to by odganiać tłum. Najlepiej gdy mamy odgrodzone stanowisko ratownicze i tam gapie nie powinni nam przeszkadzać. Ale nie zawsze prowadzimy akcję na swoim stanowisku. Tak więc często tam gdzie coś się dzieje jest i tłum.
WOJCIECH KOSOWSKI